Normalność? – to już prehistoria

Do góry nogami — w taki właśnie sposób koronawirus SARS-Cov-2 wywrócił życie prywatne i zawodowe nas wszystkich (uogólnienia w tej materii nie są raczej nadużyciem). O ile czas spędzony w domu sprzyja rodzinnemu zacieśnianiu więzów, o tyle w niezwykle dotkliwy sposób wywiera wpływ zarówno na stan uzębienia pacjentów, jak i reorganizację pracy gabinetu (nie tylko w ujęciu ekonomicznym, ale również medycznym i personalnym).

Niejednokrotnie na łamach „Rekinów dentobiznesu” przekonujemy, jak wiele obowiązków spoczywa na właścicielach czy też decydentach gabinetów stomatologicznych. Pisaliśmy także o tym, że aby skutecznie zarządzać placówką i pracującym w niej personelem, nie wystarczy być wyłącznie fachowym medykiem. Jednak nikomu z nas: członkom redakcji, przyjaciołom branży, entuzjastom stomatologii, nie przyszłoby do głowy, że tak nagle i tak dotkliwie przyjdzie zmierzyć się z tak trudnym kryzysem, jaki ma obecnie miejsce w kraju i na świecie. A sytuacja kryzysowa to, niestety, idealna okazja do sprawdzianu o stopniu najwyższej rangi z umiejętności zarządzania swoim przedsiębiorstwem oraz pracującym w nim zespołem. – Mamy do czynienia z sytuacją absolutnie bez precedensu, jeżeli mówimy o tym, co dzieje się chociażby w przestrzeni rynku pracy. Jeszcze w grudniu zeszłego roku i w styczniu roku bieżącego rynek ten funkcjonował niezwykle przyzwoicie i nic nie zapowiadało sytuacji dramatycznej. Jakieś symptomy kryzysu gdzieś się pojawiały. Gospodarka, jak wiadomo, jest niczym sinusoida – raz się rozwija, produkt krajowy brutto idzie do góry, a co jakiś czas będzie nurkował. Ostatni kryzys mieliśmy w latach 2008-2009 i ekonomiści przepowiadali, że kolejny kryzys nadejdzie gdzieś w najbliższym czasie. Natomiast nikt się nie spodziewał, że ten nowy kryzys wywoła niewidoczny wróg – że wywoła go wirus, który sparaliżuje gospodarkę w sposób niespotykany od czasów wielkiego kryzysu...