Na solidnych fundamentach

Maciej Wilk zwraca także uwagę na korzyści wynikające z własnych wcześniejszych doświadczeń, z praktyki zdobytej w innych placówkach. Praca, jak to sam nazywa, „dla kogoś” jest okresem, w którym mógł dostrzec zarówno elementy wspólne, jak i odmienne od jego, wówczas jeszcze tylko, wizji prowadzenia gabinetu: – Miałem okazję pracować w pięciu różnych miejscach. Każde z nich uczyło mnie czegoś nowego, budowało we mnie także takie a nie inne podejście do własnego biznesu. Naturalne jest, że, tworząc swoją przestrzeń, starałem się uniknąć tego, co nie odpowiadało mi w innych placówkach. Aczkolwiek przekonanie go do pewnych rozwiązań to sprawa bardzo subiektywna. Nie twierdzę, że tylko moja wizja prowadzenia gabinetu jest słuszna. Jednak jest moja, dobrze się z nią czuję i dotychczas mnie nie zawiodła. Jestem przekonany, że doświadczenia, jakie nabyliśmy w innych miejscach, pozwoliły nam zrealizować wspólny projekt po naszemu, tak żeby ta przestrzeń była także fajnym i przyjemnym miejscem pracy. Myślę, że fakt, że  projekt M&M Stomatologia jest naszym wspólnym a nie samodzielnym dziełem (chociaż nie chciałbym używać zbyt górnolotnych zwrotów), jest znacznym ułatwieniem.

Po pierwsze: zaufani ludzie

Realizacja nawet idealnego planu byłaby niemożliwa bez odpowiednio dobranych do jego wdrażania ludzi. Ze stworzeniem gabinetu stomatologicznego jest jak ze sztuką teatralną – nawet najlepszy scenariusz nie obroni się sam, sukces gwarantują odpowiednio wyselekcjonowani aktorzy oraz wprawny w swym fachu reżyser. – Naszą przewagą już na samym początku był zespół. Podstawowy skład gabinetu stworzyliśmy z osób, które już wcześniej znaliśmy i z którymi współpracowaliśmy. Dzięki temu odpadł nam ciężar poszukiwań, jak i współpracy z ludźmi, których na wstępie musimy najpierw nauczyć pracy ze sobą. Z pełnym przekonani...